poniedziałek, 19 stycznia 2015

(R)ewolucja

Trudno sobie wyobrazić dzisiejszy świat bez ogromnych hipermarketów, w których możemy znaleźć smaki z najdalszych zakątków świata. Świat bez fajnych knajp i restauracji, w których mamy możliwość skosztować nowych i ciekawych potraw. Świat bez sklepów 24h, bo jak się okazuje nawet w nocy pewnych rzeczy może nam zabraknąć. Puste półki w sklepach, jedzenie na kartki – historie, które jeszcze nie tak dawno miały miejsce teraz budzą w nas lęk i trwogę.


Nie da się ukryć, że jedzenie jest dosłownie wszędzie. Ale wydaje się, że jest go jeszcze za mało, skoro powstaje coraz więcej reklam, które zachęcają nas do jego kupowania. Ta łatwa dostępność, pojawianie się nowych produktów oraz popularność reklam w mass mediach chyba najlepiej obrazują jak ogromny jest potencjał tego rynku. Natomiast producenci oraz koncerny prześcigają się tylko w produkcji.
W dzisiejszych czasach jedzenie zostało totalnie zekonomizowane. Może niektórym trudno to przyjąć do wiadomości i zaakceptować, ale jest to tylko i wyłącznie biznes. Nic więcej. Nieważne czy to fast food, czy zdrowa żywność typu eko i fit, czy najmodniejszy obecnie bezgluten. Biznes is biznes. 

Współcześnie staliśmy się rządni wszystkiego, szczególnie tego co jest promowane, nowe lub modne. Podświadomie stwierdzamy, że skoro mamy tyle rzeczy na wyciągnięcie ręki, a mass media zachęcają nas do kupowania to widocznie należy tak robić. Szkoda tylko, że większość promowanych rzeczy nie jest wcale tak wspaniałych jak zapewniają producenci, a bez większości z nich spokojnie udało by się nam obyć, co by wyszło na nasze zdrowie.

Co nas najbardziej gubi? Myślę, że to właśnie nasza chęć posiadania plus wszędobylski przesyt żywnościowy jest dla nas współczesnych największą zmorą. Działamy impulsywnie, nie dokonujemy świadomych wyborów. Kupujemy za dużo, więc jemy za dużo, bo przecież nie może się zmarnować. Zresztą co producenci bardzo dobrze wykorzystują, serwując nam różnego rodzaju promocje typu ‘kup 2 produkty, 3 weź za połowę ceny’, ‘3 za 2’ lub ‘20% więcej’, a to wszystko za tą samą cenę. Myślimy, że mając więcej danego produktu, starczy nam na dłużej. Wręcz przeciwnie. Istnieją badania, które wykazały, że mając więcej, jesteśmy skłonni użyć/zjeść więcej… i to o ok. 20%.

Na całą sytuację najlepiej spojrzeć z perspektywy ewolucji. Dawniej, w epoce kamienia łupanego trzeba było upolować, by mieć co zjeść. Często trzeba było użyć nie lada sprytu oraz włożyć sporo energii i wysiłku w poszukiwania jedzenia. To głód determinował do poszukiwań i działań. Pierwotny wykorzystywał więc każdą okazję, aby zdobyć coś do jedzenia. Okresy głodu przeplatały się z okresami, kiedy było co jeść. Gdy udało się upolować coś większego, to najadano się tym na zapas. W średniowieczu podobnie, co ci wyrosło, co uhodowałeś i przygotowałeś to miałeś. Przełom nastąpił w XVIII - XX wieku, w czasie wielkiej rewolucji przemysłowej. Obecnie nie mamy żadnych problemow z dostępnością jedzenia. Po prostu idziemy do sklepu i kupujemy to na co mamy ochotę, i to bez większego wysiłku (no może wyłączając dojście do supermarketu i przedarcie się przez jego gąszcze). Mamy nadmiar produktów oraz masę gotowych wyrobów, które swoim składem przypominają tablice Mendelejewa.
W naszym bagażu genetycznym, od prehistorii wiele się nie zmieniło. Człowiek nie jest ewolucyjnie przystosowany do takich warunków oraz wysoko przetworzonego pożywienia. Dlatego tyjemy, pojawia się masa rożnych chorób, mamy problemy z łaknieniem. Teraz, zmieniło się jedynie to, ze najadamy się na zapas za każdym razem, jakbyśmy się bali, ze nam jedzenia zabraknie. A zapewniam was to niemożliwe :)





Obrazek dość mocny i kontrowersyjny. Jednak ten motyw bardzo dobrze przedstawia całą sytuację. Dokąd to wszystko zmierza? Wszystko zależy od nas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz